Kilka dni po powrocie ze szlaku wysłałam ks. Marcinowi smsa o treści: „Mylił się ksiądz! To nie tak, że ta droga nie miała dla mnie sensu. Było trudno, ale to nie znaczy, że nie było warto. Zawsze warto ruszać w drogę.”
Mamy dość
To był szczególny rok. Nikt za bardzo nie miał siły myśleć o pielgrzymce, wszyscy żyliśmy Światowymi Dniami Młodzieży w naszej parafii, potem wyjazdem do Krakowa… I byliśmy zmęczeni, najzwyczajniej w świecie niewyspani, trochę już sfrustrowani. Wychodziliśmy na szlak tej samej nocy, której wracaliśmy z Krakowa, to było istne szaleństwo. Większość z nas dojechała na pierwszy nocleg we Wrześni i odpuściła sobie ten pierwszy dzień… z rozsądku.
„Zjednoczeni”
Ta pielgrzymka była szczególna także z innego powodu – zostaliśmy połączeni z grupą mogileńską, odtąd mieliśmy razem tworzyć jedną Grupę Regionalną Inowrocław. Jedni cieszyli się bardziej, inni mniej, jeszcze inni – wcale. Obie grupy z czegoś musiały zrezygnować, z części swojej tożsamości. Ale to nie o tożsamość chyba ostatecznie chodzi w pielgrzymowaniu, prawda? Cóż, okazało się, że to wcale nie było takie oczywiste. Jedną z niewielu oznak naszej jedności była wspólna decyzja o zdjęciu kolorowych chust (czerwono-żółtych i błękitno-żółto-zielonych). Bardzo zewnętrzna oznaka. Powierzchowna. Jak to świadczy o nas jako o chrześcijanach? Nie za dobrze. Ciężko nam było się dogadać, tworzyły się niepotrzebne fronty, gadanie o sobie za plecami. Nawet jeśli kogoś to nie dotyczyło, to mimo wszystko czuło się jakiś ciężar. Wiele osób, z którymi rozmawiałam, mówiło mi, że to była ich najtrudniejsza pielgrzymka.
A myśmy się spodziewali…
Spodziewaliśmy się tego, co zawsze, czyli duchowej dawki mocy, która nas radośnie poniesie przez kolejne miesiące życia z Panem Bogiem. Niesamowitej radości, energii, siły z bycia razem. Słuchania pięknych konferencji i lektury, karmienie się Słowem bez końca. Mieliśmy dokładny plan na to, jak tegoroczna pielgrzymka powinna wyglądać i co powinniśmy podczas niej przeżyć. Postanowiliśmy wyręczyć (zastąpić?) Pana Boga i sami to sobie wszystko wymyślić. Co dostaliśmy?